an43
155 Kto oprócz człowieka, który powiedział Diazowi? I kto to, u diabła, był? Do niego zadzwoniła kobieta, do Milli - mężczyzna. Co się tu działo? Czy to przypadek sprawił, że oboje zostali wysłani pod kościół w Guadalupe o tej samej porze? Przypadek czy coś więcej? Diaz nie wierzył w przypadki. Tak było bezpieczniej. an43 156 -11 - Dochodziła dziewiąta, gdy Susanna Kosper zatrzymała samochód przed swoim garażem i nacisnęła guzik zdalnego otwierania drzwi. Zanim metalowe skrzydło się uniosło, kobieta zobaczyła, że drugie miejsce w garażu jest puste. To oznaczało, że Rip jeszcze nie wrócił. Nie, na pewno go nie było: ich wielki dom pokryty kremowymi stiukami był całkiem ciemny A Rip miał zwyczaj zapalania światła w każdym pokoju, do którego wchodził, i oczywiście zapominał później je gasić. Skutkowało to szybkim i dokładnym rozświetleniem całego budynku. Ostatnio jednak Ripa najczęściej nie było, gdy Susanna wracała. A jeśli nawet był, to prawie się nie odzywał. Ich dwudziestoletnie małżeństwo się sypało, a ona nie wiedziała, jak to powstrzymać. Mieli ze sobą tak wiele wspólnego, że Susanna nie mogła pojąć, co doprowadziło do powstania tej wielkiej przepaści pomiędzy nimi. Oboje kochali swoją pracę i umieli się cieszyć dobrymi, ciężko zarobionymi pensjami. I choć Susanna, podobnie jak każdy ginekolog-położnik w kraju, musiała płacić coraz wyższe składki ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, to razem z Ripem dawali sobie świetnie radę. Tylko raz przeraziła się, że mogą stracić wszystko, na co z takim trudem pracowali. Od tego czasu stała się bardzo ostrożna w kwestiach finansów, i jej ostrożność bardzo się opłaciła. Ich dom był wspaniały, mieli zapewnioną sowitą emeryturę, a Rip nie ukrywał an43 157 zadowolenia z ich życiowego sukcesu. Lubili te same filmy, słuchali tej samej muzyki, w wyborach też głosowali tak samo. Mieli nawet ten sam ulubiony uniwersytecki zespół futbolu amerykańskiego: Ohio State Buckeyes. Co zatem mogło pójść nie tak? Susanna zamknęła za sobą drzwi garażu i weszła do domu. Wprowadziła odpowiedni kod na panelu systemu bezpieczeństwa, wyłączając alarm. Kochała chwilę powrotu do domu: widok gustownie urządzonych pokoi pachnących świeżą czystością i egzotycznym potpourri pozwalał jej zapomnieć o zapachach szpitala. Było jeszcze wspanialej, gdy czekał na nią Rip. Ale to ostatnio zdarzało się nader rzadko. Najbardziej prawdopodobny scenariusz był zarazem najbardziej banalny: inna kobieta. Oczywiście pielęgniarka. Czyż nie tak właśnie się to zazwyczaj odbywało? Szanowany lekarz wkracza w wiek średni, zaczyna czuć się kiepsko i znajduje sobie młodszą kobietę, która ożywia jego życie seksualne. Ich historia różniła się od tej najbardziej typowej o tyle, że w przypadku rozwodu Rip nie musiałby